Geoblog.pl    jkoszewski    Podróże    Portugalia 2012    Lizbona - dz. 8 - Chiado - utrwalanie
Zwiń mapę
2012
06
lut

Lizbona - dz. 8 - Chiado - utrwalanie

 
Portugal
Portugal, Lisboa
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 3130 km
 
Dzisiaj utrwalanie Lizbony i poszerzanie jej granic w moich turystycznych łowach. Jan w chwili słabości, ewentualnie posiadanego czasu, zarysował mi ewentualne punkty docelowe. Zaczynamy od Chiado. Niezawodna 15-tka podrzuca mnie po 30 minutach jazdy wzdłuż Tagu, na Praca da Figueira. Przemieszczam się następnie przez Praca Dos Restauradores do alei luksusu czyli Avenida da Liberdade. Promenada zbudowana po trzęsieniu ziemi w 1755 roku z ogródkami, fontannami i innymi bajerami. Całkiem szeroka bo aż 90 metrów, za to długa na całe 1,5 kilometra, które musiałem pokonać w tą i z powrotem. Po drodze zajrzałem do jakiegoś wypasionego pałacu, który okazał się Dworcem kolejowym Rossio – niezła ozdoba stolicy i okolicy. Jutro stąd, jak mnie natchnie to może udam się w kierunku Sintry. Różnica poziomów pomiędzy wyjściem z placu a peronami wynosi aż 30 metrów. Bez obaw, nie wspinałem się okrutnie, ale wjechałem schodami ruchomymi. Pociągi ruszające ze stacji, na początku drogi suną pod miastem, tunelem o długości 2613 m. i wysokości 6 m. Ale wróćmy do Avenida da Liberdade, którą docieram, cykając po drodze wysmakowane fotki, do ogromnego ronda im. Markiza de Pombal, no i oczywiście jak to w Lizbonie, do jego pomnika gdzie Pan Markiz pierś wypina z lwem u jego boku.
Wart dodać, że okolica po której się przemieszczam jest rajem dla zakupowiczów, szczególnie w okresie wyprzedaży (soldas) – dobrze, że moich Pań niema w pobliżu, rozglądam się na wszelki wypadek i przyspieszam kroku. Za markizem znajduje się 25-cio hektarowy park im Edwarda VII – trawniki, alejki, ciekawe okazy drzew oraz hodowane ptactwo za siatką – wygląda na zwykłe kury. I czym się tu zachwycać, każdy park w Warszawie o niebo lepszy. Docieram do najwyższego punktu, robię zdjęcia wspaniałej panoramy miasta i z powrotem na dół, kolejne 2-3 kilometry przebieżki (kurtkę i sweterek do plecaka, zostaję w żółtym T-shircie). Wracam do Chiado i postanawiam dopieścić Elevador de Santa Justa oraz Klasztor Karmelitów od kilkuset lat bez dachu. Konstrukcja charakterystycznej lizbońskiej windy całkiem znajoma bo przypomina coś podobnego, a nawet wyższego z Paryża. Konstruktorem, tego ciągle funkcjonującego urządzenia był uczeń samego Gustawa Eiffela. Z 4 jeżdżących elevadores tylko jeden pomyka w pionie (generalnie było jeszcze 5 innych ale padły przez wieki). Winda pionowa, z której nie skorzystałem, a na nią wlazłem (zdjęcia panoramy), została oddana do użytku w 1902 roku – 2 kabiny po maks. 25 osób i w dół lub w górę. Nasyciwszy się wzrokowo tym żelastwem wracam do uczty duchowej, jaką jest zwiedzanie ruin klasztoru Karmelitów. O dziwo otwarty (w zeszłym roku mnię zawiedziono i pocałowałem klamkę), oczywiście bileciki proszę kupić za 3,5 euro i do środka, zdjątek tu wszędzie nie można robić, to po co te miliony aparatów w rękach turystów, którzy te zdjęcia trzaskają. Klasztor wybudowany w latach 1389-1423 jako voto po wygranej bitwie pod Aljubarottą. Wszystko dobrze, gdyby się nie zawalił, jak tu wszystko w 1755 roku. Tak był wspaniały, że go już nigdy nie odbudowano, ale wrażenie robi rzeczywiście niesamowite (wewnątrz wystawa archeologiczna – mumie, skorupy i takie rzeczy). Brak tylko fioletowych kwiatów, które oblepiają cały klasztor na wiosnę. Warto przypomnieć, że Portugalia ma najstarszy na świecie traktat dyplomatyczny, bo podpisany z Anglią, po bitwie wspomnianej powyżej, w roku 1385 – obowiązuje do dzisiaj (Portugalczycy współdziałali po cichu z Wielką Brytanią w trakcie II Wojny Światowej). A co z dzielnym rycerzem z pod Aljubarotty, Nuno Alvaresem Pereirą to już inna historia. Próbowałem jeszcze dotrzeć ambitnie do Muzeum Narodowego Azulejo na końcu Alfamy, ale jakoś te odległości bardziej przyjaźnie wyglądały na mapie, bo w rzeczywistości poddałem się po kilku kilometrach na wysokości stacji Apolonia i zanurzyłem się pod ziemię aby skorzystać z metra linią niebieską do stacji Baixa-Chiado i następnie linią zieloną do stacji Cais do Sodre, gdzie po wynurzeniu zasiadłem wygodnie w tramwaju linii 15-tka. Na kwaterę dotarłem o zacnej porze, żeby skorzystać z oferty gospodarza-Jana i wspólnie obejrzeć „Łowcę androidów” z mocno młodym Harrisonem Fordem.
Hej!
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (48)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (3)
DODAJ KOMENTARZ
Kaja
Kaja - 2012-02-07 16:04
Jesteś super dzielny! Byłyśmy z Nat w niektórych miejscach, ale Ty docierasz do tak wyjątkowych, że nie miałam pojęcia, że istnieją. Z tego dworca jechałyśmy do Sintry, byłyśmy w tych sklepikach na zakupach. Tam jest wspaniały sklepik Pana Chińczyka, kupiłyśmy taką ładną, tanią biżuterię.
Zazdroszczę, wracaj szczęśliwie. czekamy na Ciebie.
 
mirka66
mirka66 - 2012-02-07 21:45
Lizbona zachwycila mnie, ale nie tak mocno jak Porto.
 
Koszo
Koszo - 2012-02-08 19:48
Dziękujemy za tak wspaniałe opisy z reporterskim podejściem, które prawie (wraz ze zdjęciami) zastąpiły mi "real". Do zobaczenia w domowych pieleszach.
 
 
zwiedził 1% świata (2 państwa)
Zasoby: 26 wpisów26 71 komentarzy71 651 zdjęć651 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
30.01.2012 - 17.02.2012
 
 
07.01.2011 - 14.01.2011