W mrożny, acz słoneczny poranek wylatuję z Fryderyka Chopina na Okęciu, o godz. 7.40, liniami TAP do Lizbony w Portugalii.
Podróż odbywa się bez zakłóceń, na pokładzie komplet, trochę języka ojczystego wkoło, a trochę portugalskiego.
Ja z kolei, żeby nie doświadczyć szczególnych stanów emocjonalnych na wysokości 10 tys. metrów, łapię się za komputer i oglądam z zainteresowaniem "Różyczkę" z Więckiewiczem i Boczarską. Zmiana obrotów silników i uczucie windowania wskazują, że zbliżamy się do Lizbony, która wita nas oślepiającym słońcem i zimą z 10 0C - oczywiście plus.